środa, października 31, 2007

Jeszcze o OiNK.

Bardzo dobry artykul (po angielsku niestety, ale zachecam do przebrniecia), pokazujacy jak wytwornie muzyczne przegraly z kretesem wojne o przyszlosc muzycznego swiata, i dlaczego bycie piratem jest czyms dobrym. TU.

Halloween!

ps. wklejam tu odpowiedz od Miszcza Pysza. Na koncu jeszcze troszke uscislajacego dopisku ode mnie ;)

Pysz wrote:
"Maciuś, przeczytałem ten artykuł, jest dobry. Dopiero potem odkryłem, że ten gość od bloga demonbaby.com to Rob Sheridan, taki designer z LA, współpracuje z Trentem Reznorem od lat. W każdym razie do rzeczy - mój wywód nie będzie pouczał, ani karcił - osobiście żałuję że impreza z płytami się skończyła, ale oczywiście dramatu nie ma - dalej sobie będę kupował :-)

Inną sprawą, chyba najważniejszą, jest to co zauważył Rob w artykule - że muzyka w postaci cyfrowej w internecie - najczęściej za darmo - stała się standardem i koniec, czy się to komuś podoba czy nie.

Jedyne sensowne posunięcia w tej sytuacji to próba dostosowania się do zmieniającego się otoczenia, a nie zabawa w najbardziej znanego bohatera jednej powieści Cervantesa.

Mniej przemawia do mnie jego przekonywanie do rozróżniania czy płyty są "riaa safe" czy też nie. RIAA to coś co w mojej głowie nie funkcjonuje, i nie rozumiem dlaczego powinienem sobie tym zawracać głowę.

Postanowiłem, że nie będę tylko gadał i kupię sobie nowe radiohead (gdyby ktoś nie wiedział: jest za dowolną kwotę to ściągnięcia z ich strony: www.radiohead.com ). Oczywiście to rozwiązanie jest fajne, ale możliwe tylko w przypadku tak rozpoznawalnych artystów. Chociaż... dzięki całej tej aferze OiNKowej, i temu artykułowi znalazłem jeszcze ciekawy materiał gościa o nazwisku Saul WIlliams - jego płytę wyprodukował Trent Reznor (co ciekawe z uwagi na fakt, że Saul uprawia taką muzykę w zasadzie hiphopowo-gnarlsbarklejową). Och, pointa: na jego stronie znowu można kupić jego album za ile się chce, ale można też nic nie zapłacić mieć go za darmo. To wszystko dla ciekawych na jego stronie. Są tam nawet hity typu Sunday Bloody Sunday nawiasem mówiąc.

I chyba jeszcze bardziej przegnę: nie sposób tu nie wspomnieć o mbase - takim zrzeszeniu muzycznym pod kierownictwem saksofonisty Steve'a Coleman'a: www.m-base.com. Tu świetny jazzowy muzyk rozdaje po prostu całą masę swojej twórczości: w sekcji download, a właśnie tu pisze własnoręcznie dlaczego tak czyni. Co warte podkreślenia, to nie jakiś bobik, to prawdziwy mega wypas ze świata nie-smut-jazzu. BTW, dobra jest płyta "Sine Die (aka Death To Crack Dealers)" - cała do ściągnięcia."

Pieknie! Lubie jak komentarze sa lepsze od postow ;)
Co do radiohead to sukinsyny do downloadu rzucily kiepski rip (160 kbps) ktory jest ponizej wszelakich standartow w rozprzestrzenianiu muzy jako mp3.
Zas Saul Williams to niezle szurniety aktor/poeta/raper/muzyk z hameryki. Prawdziwy lewak do tego :)
Wydal pare rzeczy w Ninja Tune, wiec na h23a jest cos zblizonego do jego dyskografii ;)
No i on mial jaja i wydal ostatnia plyte (The Inevitable Rise And Liberation Of NiggyTardust) w192 kbps za friko plus dal opcje ze za 5 dolarow mozna ja sciagnac w bezstratnym formacie! To jest przyszlosc!

Ponizej swietny kawalek DJ Krust'a z Saulem. Coded language.

Tak czy siak obydwa (albo raczej wszystkie trzy) zespoly pokazaly ze mozna sie obejsc bez calej wytwornio-muzycznej otoczki. I tak trzymac!

niedziela, października 28, 2007

Jesien...

Kolejna zmiana czasu i od razu nastala zimowa pogoda. Caly dzien pada i pizdzi.

Dziwny byl ten tydzien.
Najpierw fajny, bo mile wyniki wyborow, i trening w nowej pracy - wreszcie cos zaczelo sie dziac. Przy calej milosci do obijania sie i nic-nierobienia troszke sie zaczynalem nudzic. Pewnie przez szwankujacy internet ;)
Szkolenie bylo co prawda katasrofalnie nudne, ale zmusilo mnie do wczesnego wstawania (7 rano) co sie przelozylo na zmeczenie wieczorem i wreszcie normalnie chodze spac. Po czterech dniach treningu nawet w piatek udalo mi sie wstac jakos kolo 9 co jest wysmienitym wynikiem.
A jutro zaczynam normalna prace. Co prawda tylko trzy dni w tygodniu, ale tyle to jest gdy sie robi part-time.

W czwartek zas stala sie rzecz straszna - brytyjska policja zamknela najwiekszy prywatny tracker torrentowy - OiNK. Pewnie niewiele wam to mowi, ale ja jestem zdruzgotany. To byl moj drugi dom w internecie. Zaraz po themixingbowl.org.
Teraz szukam jakiegos zastepstwa, choc wiem ze juz nic nie bedzie takie jak kiedys. Ech...

Co do obiecanych zdjec z wyborow to probuje jakos Rome przekonac zeby zalozyla konto na flickrze, ale broni sie dzielnie i chyba bede sobie musial przywlaszczyc jej tworczosc i ja pokazac na moim :)
Na teraz jest pare nowych obrazkow mojej produkcji :)

poniedziałek, października 22, 2007

Good job biatches. Good job :)

W Londynie trzeba bylo wystac okolo 1,5 godziny w kolejce zeby moc zaglosowac.
Roma robila zdjecia wiec cos na flickra skapnie. Ale dopiero w polowie tygodnia.

Pozdro!

sobota, października 20, 2007

Dluuuugi post...

Mialem cicha nadzieje ze po przyjezdzie tu cos sie zmieni w mojej niezdrowej praktyce chodzenia spac kolo pierwszej, drugiej w nocy. Niestety.
Dzien w dzien laze, cwicze i wymyslam inne sposoby zeby sie zmeczyc i normalnie pojsc w kime, ale nic z tego.
Laski juz spia, a mnie wciaz nie ciagnie do lozka, wiec przenioslem laptopa do kuchni, i pisze posta. Bedzie dlugi. I nuuuudny, jak moje dni ;)
Pozne chodzenie spac niestety tez znaczy pozne wstawanie. Zwlekam sie najwczesniej o 10, ale za to wtedy juz slonce fajnie grzeje i w pokoju jest cieplo - w sam raz na kawe i sprawdzenie poczty :)

Fajna rzecza ktora sie zmienila z wyjazdem z h23a sa sny. Tam ich mialem jak na lekarstwo, a tu noc w noc! Strasznie dziwne (a raczej absurdalne) ale za to sa. Doma i Roma twierdza ze to ten dom. Ja twierdze ze to przez thc. Podobno regularne przyjmowanie nie sprzyja snieniu. A jak bylo na h23a wszyscy wiemy ;)

Lapie mnie tez troche dolek gdy widze jak dziewczyny zapierniczaja. Roma wstaje o 6 i leci na plan filmu gdzies w cholere daleko, wraca o 23, kapie sie i spac. Ta to nie ma problemow. Doma podobnie. Pracuje troche krocej, ale zasypia rownie szybko. :P

Ja za to sie szwedam. Laze na spacery po coraz dziwniejszych parkach, jezdze sobie nad rzeke, nadrabiam zaleglosci muzyczne. Ogladam tez snookera. Zyc nie umierac.

W niedziele zas ide spelnic swoj obowiazek do Polskiego Osrodka Spoleczno-Kulturalnego na Hammersmith. Jestem troszke skonfudowany tym na kogo glosowac, a to za sprawa Latarnika Wyborczego z GW. Wyszlo mi ze najblizej mi do Polskiej Partii Pracy :o
Ponizej ich klip wyborczy.


Teraz to juz wogole nie zasne...

dobrych snow

sobota, października 13, 2007

Weekend!

I Doma ma znow wolne :)
Poszlismy na maly spacer po Hyde Parku (swietna pogoda) i odwiedzilismy Victoria & Albert Museum. Kupa ciekawych rzeczy, ale museum okropnie wielkie, wiec zobaczylismy tylko najciekawsze rzeczy a reszte zostawilismy na nastepny raz.

Miasto bylo dzisiaj troszke bardziej puste niz zazwyczaj w sloneczna sobote, a to za sprawa sportowej kumulacji. Najpierw krykiet, potem fuzbal - eliminacje do mistrzostw Europy (Angole, Szkoci, Walijczycy) a na koniec (wlasnie leci) polfinal pucharu swiata w rugby z Francja.
Puby pelne lysych szalencow dracych sie i wypijajacych hektolitry piwa. Typowy weekend w uk ;)

Ze spaceru wrocilismy z paroma zdjeciami ktorymi sie w wiadomym miejscu dzielimy ;)

niedziela, października 07, 2007

Weekend!!

Doma miala dwa dni wolnego i troszke sie poobijalismy razem. Pare spacerow po parkach, troszke fast-foodowej rozpusty. Zakochalem sie w falafelach z sasiedniej ulicy. Pyszne :)
Wczoraj i dzis Roma pracuje przy filmie "Rubikon" jakiegos znajomego. Co prawda musi wstawac o 7 a wraca dopiero o 21, ale za to jest szczesliwa.

Na flickrze troche zdjec ze spacerow. Zapraszam :)

piątek, października 05, 2007

Halo halo.
Powinienem zmienic naglowek z h23a na b46gf ale nie chce mi sie zamawiac nowej tabliczki.
Tak wiec bede udawal zem wciaz na h23a. ;)

Korzystajac ze wspanialej pogody - ponad 19 stopni - poszedlem dzis na spacer do Holland Parku. Bardzo interesujace miejsce, chyba najbardziej przypominajace las ze wszystkich londynskich parkow. Wszystko dzieki Lordowi Holland. Bardzo dziekuje :)

Wczesniej, w drodze do parku uszczesliwil nie Jack - moj nowy manager - przekazujac informacje ze dostalem prace w MUJI'm w House of Fraser. To tam gdzie od roku pracuje Doma. Bardzo dziekuje :)

Na koniec Romka zachowala sie zgodnie z oczekiwaniami i zgodzila sie chlac z ww okazji. Chlejem wino :) Bardzo dziekuje.

Generalnie pozdrawiam, i zapraszam na flickra (ale chyba dopiero jutro)!

wtorek, października 02, 2007

Znowu post!

Chyba was rozpieszczam ;)
Wczoraj w nocy dzieki artykulowi ze strony gazeta.pl znalazlem portal nasza-klasa.pl i sie wciagnalem.
Zalozylem wlasna klase ( szukajcie a znajdziecie kilka kompromitujacych zdjec :P ) i poznajdowalem troche starych znajomych. Duzo smiechu i okazja do zobaczenia co u starych znajomych sie dzieje.
Polecam :)

poniedziałek, października 01, 2007

Wreszcie sie jako tako zalogowalem w Londynie wiec przyszedl i czas na napisanie czegos.

Pogoda przez pierwsze pare dni byla bardzo ok wiec aklimatyzacja zaczela sie swietnie, do czasu az sie nie zatrulem jakims dziwnym zarciem - dwa dni sraczki i rzygania 24/7.
No ale dzisiaj juz lepiej. Z trzewiami znaczy sie bo na dworze zaczelo padac i troszke kiepsko wygladaja prognozy :/

Powoli (baaaardzo) rozgladam sie za praca. Na razie zlozylem CV tylko do MUJI'ego - to tam gdzie Doma juz pracuje. W srode mam interview, zobaczymy jak pojdzie (trzymac kciuki!!).

Londyn, jak to Londyn - sliczny, tloczny, czas zapiernicza, malo ladnych dziewczyn, mnostwo swietnie ubranych kolesi, krotko mowiac - po staremu.

W zwiazku z niezbyt napietym grafikiem bede sie staral czesciej na blogu pojawiac ;)