poniedziałek, maja 10, 2010

Jest tusto!

Jak huj.
Huj/tusto nazywa sie Gonjasufi i wymiata z pustyni podlaswegasowskiej. Ma dredy. Brrrr. Ma tez proper blessing muzyczny. Dlatego pisze o koledze. Plyte zassalem czas jakis temu, ale nie potrafilem sie do niej zabrac na powaznie, az do przeczytania recenzji w przekroju. Chop daje rade. Znakomicie. Plyta nie plynie jednym rytmem, ale mimo swej roznorodnosci jest swietna. Najfajniejsze jest to, ze z kazdym przesluchaniem jest coraz lepsza. No chyba ze to wino, ale nie sadze ;)
Polecam - zalecam - zapraszam.
Elektroniczno-amerykanskogitarowe-wokalistyczne-i-w-pyte-generalnie granie.

Moje poranne wzwody sa sponsorowane przez kawalki Ancestors oraz She Gone. Popoludniowe oraz wieczorne przez wiekszosc reszty ;)

Chcialbym napisac maale dissertation na jego temat, ale wino sie konczy.



Z calkiem innej beczki, ale wciaz muzycznie zwariowalem na punkcie jednego prostacko hausowego kawalka amerykanskiej wokalistki. Ponizej link do jutjuba. Guzik. Jutjubowskie nazisty kasuja linki do pojedynczych kawalkow :/ Zapraszam do odsluchu na hib ;)