Powrot do tradycyjnego nicniepisania, albo pisania o nieistotnych rzeczach ;)
Tu wciaz sliczna pogoda! 15 stopni i sloneczko wypedzilo nas nad rzeczke! Mewek i golebi od cholery, pare zagubionych czapli (podobnych do tych) i tlumy wioslarzy i wioslarek na Tamizie. Wioslowali az sie milo patrzylo.

Jak juz skonczyli, musieli jakos te kajaki wytaszczyc na brzeg. Po to mieli sliczne gumowce ;)
(kliknij by powiekszyc)Kobity - mokra robota, faceci - sucha stopa na brzegu. Jak juz pozbyly sie wiosel, jakims cudem udalo im sie podniesc ten kajak i w czworke zaniosly go na przyczepke. Silaczki prawdziwe. Kolesie szli za nimi z malymi plecaczkami, a jeden z wioslami. Niezly podzial rol.
Wieczorem zas Roma zrobila kolacje na ktora zaprosila swojego kolege Macka.

Jedzenie bylo pyszne - zwlaszcza papryki faszerowane ryzem z cukinia i roztopionym serem. Yummy!
Reszta wieczoru uplynela nam na upijaniu sie martini i ustalaniu jedynie slusznych regul makao.
Tak po krotce uplynal nam weekend. Wszyscy troje mielismy wolne, a mimo to udalo nam sie jakos nie pozabijac. Klucz w wyluzowaniu sie, Roma!
Na zakonczenie tradycyjnie juz zapraszam na flickr'a. Takze nowo otwartego przez panstwa Delowiczow :) Link juz na stale w liscie po prawej.
No i maliszon dodal pare zdjec z walki o szczyty z Jastrzebia Zdroju :)
Nastepne w kolejce - zdjecia Romy z Halloween. Kilka naprawde dziwnych przebran :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz